Niniejsza płyta przedstawia dzieła trzech wielkich postaci, których losy nierozerwalnie złączyły się z Paryżem.
Dokonania francuskich kompozytorów trwale zapisały się złotymi zgłoskami na kartach historii muzyki, a sam Paryż stanowił od lat jedno z ulubionych miejsc wędrówek muzyków. Jednak dopiero przełom XIX i XX wieku przemienił „miasto miłości, miasto zakochanych” w muzyczną stolicę Europy. Do stolicy Francji artystów przyciągała jego kosmopolityczna atmosfera, nieograniczone możliwości rozwoju artystycznego, doskonała infrastruktura życia muzycznego, wysoki poziom edukacji oraz nieprzebrane źródła inspiracji, z których pełnymi garściami czerpali natchnienie twórcze. Mit Paryża jako miasta sztuki, otwartego dla wszystkich, nabrał jeszcze więcej siły u progu Wielkiej Wojny. Miasto stało się oknem na świat, miejscem gdzie można było słuchać muzyki dawnej i współczesnej, zetknąć się z wybitnymi twórcami oraz poczuć się członkiem międzynarodowej, globalnej wspólnoty muzycznej.
W tej atmosferze rozwijali się i tworzyli swoje największe dzieła Lili Boulanger (1893-1918), Eric Satie (1866-1925) oraz Igor Strawiński (1882-1971). Choć ich kompozycje powstały w jednym ośrodku artystycznym, reprezentują całkowicie różne style muzyczne, dowodząc bogactwa, jak i różnorodności paryskiej sceny muzycznej.
O ile w kompozycjach młodszej z sióstr Boulanger odnajdziemy cechy typowe dla muzyki francuskiej, o tyle Święto wiosny Strawińskiego otworzyło dla muzyki europejskiej zupełnie nowe perspektywy rozwoju. Będąc majstersztykiem regresji, gdzie motywem dominującym – idąc za Theodorem Adorno – jest antyhumanistyczna ofiara, złożona na ołtarzu zbiorowości, ofiara bez tragizmu (…) ze ślepej afirmacji stanu uznanego przez samą ofiarę, wstrząsa podwalinami ówczesnej kultury i estetyki muzycznej. Utwór zwiastuje nadejście muzycznej wiosny, przebudzenie nowego ładu muzycznego powstałego na gruzach sztuki XIX wieku.
Koloryt płyty dopełnia sześć Gnossienne Erica Satie. Te oniryczne utwory reprezentujące muzyczny fin de siècle pozostają w duchu modernistycznej dekadencji, pozwalając słuchaczowi wczuć się w atmosferę schyłku XIX wieku, niepokojąco analogiczną do czasów nam współczesnych.
Płytę zamyka D’un matin de printemps.